Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza/Tom IV/XXI

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
<<< Dane tekstu >>>
Autor Xavier de Montépin
Tytuł Żebraczka z pod kościoła Świętego Sulpicjusza
Wydawca Władysław Izdebski
Data wydania 1898
Druk Tow. Komand. St. J. Zaleski & Co.
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Izdebski
Tytuł oryginalny La mendiante de Saint-Sulpice
Źródło Skany na Wikisource
Inne Cała powieść
Download as: Pobierz Cała powieść jako ePub Pobierz Cała powieść jako PDF Pobierz Cała powieść jako MOBI
Indeks stron
[ 90 ]
XXI.

 Eks-kapitan Kommuny, ujrzawszy wchodzącego towarzysza, zapytał:
 — Jakże ci poszło?
 — Jak po maśle.
 — Uwierzyła?
 — Najzupełniej.
 — I cóż teraz?
 — Jedziemy do Fenestranges pociągiem pośpiesznym.
[ 91 ] — Brawo! taką robotę to rozumiem!
 — Ale stało się to co powiedziałem.
 — Co takiego?
 — Mała postanowiła napisać do Joanny Rivat list objaśniający ją o powodach swego wyjazdu.
 — Co cię to obchodzi, skoro Joanna nie otrzyma tego listu?
 — Ale zapominasz, że zniknięcie Žebraczki od św. Sulpicyusza prędzej lub później stanie się wiadomem. Policya poszukując jej uda się do mieszkania i zrobi rewizyą. I co będzie jeżeli znajdzie list. Ślad gotowy.
 — Głupstwo, pójdę wieczorem i zabiorę go.
 — Dobrze.
 — Przy tej sposobności rzuć do skrzynki pocztowej list Róży, napisany do jej pracodawczyni.
 — Niema w nim nic kompromitującego?
 — Niema. Czytałem go. Ten list należy oddać, bo gdyby ta pani nie otrzymała go, mogłaby się zaniepokoić i szukać swej robotnicy. Czuwaj starannie i gdyby co się stało wyszlij natychmiast depeszę do Fenestranges, a wrazie czegoś ważnego nie ufaj telegrafowi i przyjeżdżaj sam.
 — Możesz rachować na mnie.
 — Będziesz pamiętał o wszystkiem?
 — Mam dobrą pamięć. Staraj się przyśpieszyć swój ślub i jak najprędzej odebrać pieniądze, gdyż nieuwierzysz jak mi pilno osiąść na wsi i żyć z renty wśród kur, królików i w towarzystwie przystojnej służącej. Uważam, że powietrze paryzkie nie służy mi. Mogę tu źle skończyć!
 — Cierpliwości... i mnie pilno.
 Podał rękę Duplatowi i wyszedł.
 Róża pozostawszy sama siadła do stolika i nakreśliła list następujący:

Droga mamo Joanno!
 Zdziwisz się, gdy się dowiesz, jak dalece losy nasze są do siebie podobne. Pan Bóg postanowił dać nam obu dowód, jak czuwa nad tymi, którzy położyli w nim całą ufność swoją. Jego ręka opiekuńcza po ośmnastu latach prowadzi cię do ukochanych i opłaki[ 92 ]wanych córek twoich, a mnie powraca rodzinę, której zdawało mi się, że nie poznam już nigdy.

 „W chwili, w której będziesz tuliła do serca dzieci swoje, ja uściskam mego ojca, Gilberta Rollin, a następnie moją nieszczęśliwą matkę, która utraciwszy mnie postradała zmysły.
 „Wyjeżdżam do Fenestranges, gdzie oczekuje mnie mój ojciec, jadę zaś w towarzystwie jego przyjaciela wicehrabiego de Grancey, który odszukał mnie w mieszkaniu, do którego tak życzliwie przyjęłaś mnie i gdzie spędziłam z tobą tyle chwil szczęśliwych.
 „Nigdy nie zapomnę go droga mamo Joanno. Jakikolwiek będzie mój los, zawsze będzie on miał pierwsze miejsce w mych wspomnieniach.
 „Niedługo powrócę do Paryża i przyjdę do ciebie, oświadczyć że majątek nie zmienił mego serca, że będę cię kochała jak matkę własną, a twoje córki, jak siostry.

 „Przebacz mi mamo Joanno, że opuszczam twoje mieszkanie, w którem nieraz płakałam nie zastając cię i płaczę teraz, będąc zmuszoną porzucić cię. Zostawiam w niem moją duszę, ściskam cię po tysiąc razy i będę zawsze twoją Różyczką, chociaż już teraz muszę podpisać się
Marya-Blanka Rolllin“.

 Ukończywszy list, odczytała go z płaczem, poczem włożyła w kopertę i pozostawiła na stole Joanny.
 Następnie ubrała się, włożyła trochę bielizny w walizkę i oczekiwała powrotu wicehrabiego Grancey’a.
 W kilka minut zapukano do drzwi.
 Był to Grancey.
 — Cóż, gotowa pani?
 — Gotowam.
 — Napisała pani list?
 — Oto jest. Ale co zrobić z kluczem od mieszkania?
 — Niech pani go zachowa przy sobie. Oddając go odźwiernej, musiałaby pani objaśnić powód. Zwróci go pa[ 93 ]ni Joannie Rivat po powrocie do Paryża. Przecież ona ma klucz drugi.
 — Ma pan słuszność!
 Róża ostatni raz powiodła wzrokiem po mieszkaniu i udała się za swoim towarzyszem.




#licence info
Public domain
This work is in the public domain in the United States because it was first published outside the United States prior to January 1, 1929. Other jurisdictions have other rules. Also note that this work may not be in the public domain in the 9th Circuit if it was published after July 1, 1909, unless the author is known to have died in 1953 or earlier (more than 70 years ago).[1]

This work might not be in the public domain outside the United States and should not be transferred to a Wikisource language subdomain that excludes pre-1929 works copyrighted at home.


Ten utwór został pierwszy raz opublikowany przed dniem 1 stycznia 1929 r., i z tego względu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej znajduje się w domenie publicznej. Utwór ten nadal może być objęty autorskimi prawami majątkowymi w innych państwach, i dlatego nie zaleca się przenoszenia go do innych projektów językowych.

PD-US-1923-abroad/PL Public domain in the United States but not in its source countries false false