Page:PL Zygmunt Krasiński - Pisma Tom6.djvu/158

From Wikisource
Jump to navigation Jump to search
This page has not been proofread.

i w imieniu potężnego cesarza Zachodu nową wiarę wam ogłaszam. Kapłanów, którzy mię otaczają, roześlę po kraju waszym, a łaska Boża was przez nich oświeci.

ŻELISŁAW.

 Ni ciebie, ni cesarza, ni Boga twego nie wzywaliśmy nigdy. — Obcy jesteście — Niemcy jesteście. Droga, którąście przybyli, niech was odprowadzi nazad!

BISKUP.

 Ludu się pytam, niech mi lud odpowie!

HARDYMIR (zrywając się).

 Zaraz lud ci odpowie!

STERDZA.

 Stój! — prócz królowej, nikt nie może stanąć na tym kopcu świętym i zapytać się całego ludu.

ŻELISŁAW.

 Zwyczaj ten wzięliśmy od przodków. Synu, prawdę rzekł wojewoda.

HARDYMTR.

 Królowa czeka na nas w borze — zatem wązkie te smugi przebiegnę i opowiem jej, co się na równinie stało.

CHÓR LUDU.

 Śpieszaj, Hardymirze, synu gór, lotny orle skał!

BISKUP.

 Tymczasem klęknijcie koło mnie, kapłani! — proście Ducha świętego za temi tysiącami!

HAMDER (do Rytygiera).

 Teraz blizka już wojny godzina!